Przerażające nagranie z autobusu pokazuje, czym grozi kupno taniego powerbanku
Tanie powerbanki i bezpieczeństwo? To tak, jak... czekolada z octem. Truskawski z bobem. Smartfon bez aparatu... no, w kazdym razie rozumiecie algorię.
Tanie powerbanki są niebezpieczniejsze, niż myślałeś
Ach, te powerbanki... Żyć z nimi ciężko, bo zawsze rozłądowują się wtedy, kiedy tak naprawdę najbardziej ich potrzebujemy, a bez nich jeszcze gorzej - w końcu trzeba raz na jakiś czas zalogować się na serwisy społecznościowe lub innego tego typu usługi. Sam przyznam, że w moim Huawei'u (tak, wiem, wiem) bateria wytrzymuje na tyle krótko, że po prostu bez powerbanka nie wchodziłby w grę żaden wyjazd, a jednak posiadanie naładowanego telefonu nawet w leśnej głuszy jest wyrazem po prostu dmuchania na zimne. Problem w tym, że powerbanki w większości tanie nie są. Wróć! Powerbanki tanie są, ale to zazwyczaj urządzenia o wątpliwej jakości, bez certyfikatów, testów, które w najlepszym przypadku nie działają, a w najgorszym... no cóż, sprawdź sam na filmie poniżej, co wydarzyło się w autobusie w Chinach. Od razu wyjaśniamy, że na szczęście nikomu nic się nie stało.
Tanie ogniwa to mini-bomby
Na filmiku zarejestrowanym przez kamerę w autobusie widać, jak uczeń rozmawiając z kolegą podłącza telefon do powerbanka. W mgnieniu oka wybucha nagle wielki słup ognia, a w całym autobusie momentalnie pojawia się mnóśtwo dymu. Kierowca szybko zareagował i się zatrzymał, a uczeń mógł wyrzucić jeszcze tlący się plecak na zewnątrz i próbować go ugasić. Jego kolega wykopał ze środka wciąż strzelający i dymiący powerbank. Wyjaśnienie takiej sytuacji jest bardzo proste - kupno urządzenia marnej jakości za niskie pieniądze. Tendencję do kupowania tanich powerbanków widać coraz powszechniej również i w Polsce, co jest zjawiskiem niezwykle niebezpiecznym, a mające pomóc człowikowi urżądzenia mogą ostatecznie przyczynić się do wyrządzenia poważnej krzywdy. W końcu nikt nie powiedział, że scenariusz taki, jak powyżej może przytrafić się i innym, którzy niestety mogą mieć... mniej szczęścia.
Plaga w Chinach
Okazuje się, że zalew rynku powerbankami marnej jakości to istna plaga w Chinach. Chiński dziennik South China Morning Post powołuje się na rządowe badania i wyjaśnia, że blisko 40 procent wszystkich urządzeń z segmentu powerbanków nie spełnia wymagań jakości i norm bezpieczeństwa! Dziennik przytacza nie tylko przykład powyższego wideo, ale wyjaśnia, że podobnych sytuacji zauważa się na uliacach coraz więcej - pożary czy wybuchu w metrze, autobusach, ulicach, a nawet w samolotach to coraz częstsze zjawisko. Problem w tym, że jest ekstremalnie niebezpieczne. Administracja państwowa ds. Regulacji rynku w Chinach przeprowadziła niedawno badania jakości powerbanków. Spośród 75 przebadanych egzemplarzy aż 29 miało usterki i było zagrożonych! W Centrlanej Chińskiej Telewizji postanowiono zbadać trzy urządzenia z najniższego segmentu cenowego. Okazało się, że wszystkie miały problemy - jeden nie osiągał deklarowanej pojemności, żaden nie miał certyfikatu bezpieczeństwa, a inny po prostu nie działał, bo w ogniwach był.. piasek. Z tego względu decyzja dotycząca zamówienia z AliExpress taniego urządzenia do ładowania to ryzyko dla siebie i innych, a powinniśmy przede wszystkim inwestować w firmy, które oferują przestrzeganie zasad bezpieczeństwa.