Pierwsza taka elektrownia na świecie. Powstanie już wkrótce
Wielka Brytania na poważnie zaangażowała się we wcielenie w życie planu budowy elektrowni termojądrowej
Pierwszym etapem jest znalezienie terenu odpowiadającego wymogom
Przeciwnicy nie podzielają entuzjazmu autorów projektu
Debatuje się na temat korzyści płynących z ogromnego wydatku
Wielka Brytania rozpoczęła poszukiwania gruntu o wielkości 100 hektarów pod budowę pierwszej na świecie elektrowni termojądrowej. Warunkiem podjęcia rozmów na temat realizacji wizji jest też odpowiedni dostęp do sieci elektrycznej.
Postawienie elektrowni termojądrowej będzie kosztować krocie
Elektrownię ochrzczono jako Spherical Tokamak for Energy Production (STEP). W ubiegłym roku inicjatywę wsparto rządową dotacją w wysokości 200 milionów funtów. Ta imponująca kwota to tylko kropla w morzu potrzeb. Szacuje się, że ostateczne koszty projektu sięgną 2 miliardów funtów.
Wielka Brytania walczy nie tylko o namacalne efekty pracy elektrowni termojądrowej. Rozchodzi się również o prestiż bycia prekursorem w danej dziedzinie. O samodzielnych ambicjach Brytyjczyków świadczy przecież między innymi wystąpienie z Unii Europejskiej.
Rząd brytyjski ma nadzieję na rozpoczęcie budowy bliżej 2030 roku, a dekadę później ma zacząć funkcjonować. Jak widać, ogromny budżet jest potrzebny już teraz, a pieniądze zaczną zwracać się po wielu latach. Dlatego osoby, które nie snują tak długofalowych planów, a uważnie przyglądają się obecnym bilansom potrzeb i wydatków, krytycznie odnoszą się do pomysłu.
STEP ma być wyłącznie pierwszym krokiem w kierunku kolejnych inwestycji termojądrowych. 2 miliardy funtów to znaczący wydatek jak na początek całego przedsięwzięcia, nie ukrywajmy tego. Według brytyjskich władz ktoś musi go jednak wykonać, aby kolejnym pokoleniom było łatwiej. Takie decyzje mogą być odbierane negatywnie w momencie ich podjęcia, a docenione zostaną dopiero po latach.
Nie brakuje głosów przeciwko STEP
Sceptycy wypowiadający się na temat pomysłu budowy elektrowni termojądrowej na terenie Zjednoczonego Królestwa poddają wątpliwości rentowność projektu. Mówi się na przykład o braku realnej pomocy środowisku na przestrzeni najbliższych kilku dekad. Efekty korzystne dla planety mogłyby pojawiać się dopiero po 2050 roku.
Nie dość, że - przynajmniej początkowo - na przedsięwzięciu nie skorzysta Ziemia, to kwestionuje się również efektywność elektrowni. Zapotrzebowanie na energię gwałtownie rośnie, a trend utrzyma się, bowiem ludzkość szuka ekologicznych rozwiązań, które nie będą bazowały na zanieczyszczaniu środowiska.
Tymczasem już teraz wydaje się, że osiągi elektrowni termojądrowej, które mają wynieść 100 megawatów, są stanowczo zbyt niskie. Wielka Brytania generuje aktualnie 78 tysięcy megawatów, a biorąc poprawkę na wspomniany wzrost konsumpcji energii, zapotrzebowanie może wzrosnąć nawet o połowę.
Zjednoczone Królestwo działa na wielu płaszczyznach, by przeciwdziałać zanieczyszczaniu środowiska. Do 2030 roku władze chcą zredukować emisję szkodliwych gazów nawet o 68 procent. Jednym z etapów osiągnięcia celu jest redukcja sprzedaży samochodów spalających szkodliwe substancje.