Dziś premiera cyberpunkowego Ghostrunnera. Czy polska gra okaże się hitem?
Dawno nie mieliśmy udanej gry opartej swoją mechaniką na parourze. Zgrabne fikołki są domeną serii Assassin's Creed czy Mirror's Edge, ale Polacy nie gęsi, swoich biegaczy mają. Jeden z nich okazał się wyjątkowo udaną pozycją, idealną na zabicie czasu w oczekiwaniu na Cyberpunka 2077.
Premiera Ghostrunnera
Ghostrunner to pozycja od polskiego studia One More Level, o której było dość głośno w mediach jeszcze przed premierą. Nic dziwnego - gra nie tylko pięknie wyglądała, ale i reprezentowała mało eksploatowany gatunek gier pokroju Mirror's Edge, czyli fpsów z pełnym parkourem i diabelsko szybką akcją.
Akcja gry toczy się w megastrukturze przyszłości, Dharma Tower, jedynym schronieniu ludzkości po wyniszczającym kataklizmie. Gracz wciela się w swego rodzaju futurystycznego ninja, który zamierza zgładzić tyrana i dokonać zemsty. Choć z pozoru nie brzmi to jak historia najwyższych lotów, okazuje się, że to ona może być uznana za jeden z najmocniejszych punktów produkcji.
W Ghostrunnera mogliśmy zagrać już wcześniej - do tej pory ukazały się dwie wersje dema. Gra oprócz stawiania na szaleńczo szybką akcję, robi użytek z nowych rozwiązań graficznych, gdyż wspiera funkcje Ray Tracing w kartach Nvidii z rodziny RTX. Wszystko to prezentuje się naprawdę pięknie. Na szczęście wygląda na to, że pod względem gameplayu twórcy też dostarczyli.
Niespodziewany hit?
Osobiście nie znam zbyt dużej liczby osób, które wiązałyby z Ghostrunnerem jakieś większe oczekiwania, choć samemu czekałem na tę produkcję niemniej niż na Cyberpunka 2077. Okazało się, że Polska gra ewidentnie prezentuje się lepiej, niż mogliśmy się spodziewać. Dowodem tego są recenzje w serwisie Metacritic - na podstawie 29 recenzji od prasy branżowej gra zebrała średnią ocenę 83/100. Co się udało?
Jak się okazuje - przede wszystkim największe wrażenie oprócz warstwy wizualnej i udźwiękowienia robi właśnie postawienie na szybką akcję. Od ostatniego Dooma nie pojawiło się zbyt wiele "większych" pozycji stawiających przede wszystkim na rozwałkę, więc na pewno jej dopracowanie jest tu kluczowe.
Twórcy nie tylko dopracowali sterowanie i sam system poruszania się, dzięki czemu zagwarantowali bezproblemowe skakanie po mieście przyszłości, ale też szczególne wrażenie robi walka. Choć tutaj wszystko opiera się tak naprawdę na wyłącznie jednym pocisku lub uderzeniu mieczem, całość okazuje się niezwykle dopracowana i, przede wszystkim, satysfakcjonująca.
Ideał? Bez przesady
Choć najważniejsze cechy gry, czyli samo sedno gameplayu, warstwa wizualna i udźwiękowienie, okazały się naprawdę świetne, nie wszyscy podzielają takie same opinie dotyczące pozostałych elementów składowych. Najmniej pochlebny na ten moment okazał się dziennikarz Gamespota, który określił rozgrywkę jako "frustrującą". Czemu?
Wszystko przez to, że Ghostrunner jest naprawdę trudny. Żeby zginąć wystarczy przyjąć jeden zbłąkany pocisk albo zablokować cios w nieodpowiednim momencie. Część recenzentów jest zgodna, że choć gra stawia spore wyzwanie, to przydałoby się jej nieco wyrównać ogólny poziom trudności, aby niektóre fragmenty nie okazywały się utrapieniem.
Inni recenzenci zwracają uwagę na niezbyt dopracowane i różnorodne walki z bossami, a także miejscowe problemy z niektórymi checkpointami, które są nierówno rozłożone. Ogólnie jednak polska produkcja aspiruje do miana jednej z najciekawszych pozycji w tym miesiącu, a być może nawet i roku. Poniżej sprawdzić możecie premierowy zwiastun. Warto pamiętać, że twórcy obiecali darmową aktualizację do konsol nowej generacji.