Night of the Consumers to przedziwna gra indie o horrorze pracy w sklepie
Praca w sklepie to często ziemski odpowiednik jednego z dziewięciu kręgów piekielnych. Każdy, kto choć przez parę dni obsługiwał klientów, układał ("fejsował") towary na półce czy po prostu wykonywał abstrakcyjne polecenia swojego szefa zrozumie ból przez który codziennie przechodzi deweloper o ksywce GERMFOOD.
Horror w markecie
GERMFOOD, niejako w hołdzie dla swojej pracy, stworzył grę Night of the Consumers, która już samym swoim tytułem nawiązuje do klasyków gatunku grozy. To zaskakująco ciekawa gra przygodowa z widoku z pierwszej osoby, graficznie stylizowana na erę PlayStation 1. Musimy przyznać, że na pierwszego "plejaka" wychodziło sporo naprawdę strasznych produkcji, a mnie osobiście ostre kąty niektórych obiektów przerażają do dziś. Na oficjalnej stronie deweloper opisuje, że gra czerpie garściami z jego własnych doświadczeń i przygód, co w pewien sposób kazało mi się zastanawiać "w jakim on sklepie pracuje?!". Wkrótce potem zrozumiałem, że w pracy z klientem sytuacje rodem z hororru mogą być normą. NOTC opowiada niezbyt skomplikowaną historię nowo zatrudnionego pracownika średniej wielkości marketu. Od pierwszych chwil Manager okazuje się personifikacją belzebuba, klienci to ogary piekielne, a jedynym ratunkiem przed tymi potwornościami jest jedynie próba ich rozwiązania.
Klient nasz pan
Night of the Consumers bazuje na genialnym w swojej prostocie motywie pracownika dziennej zmiany supermarketu. Manager daje zadanie - trzeba rozłożyć wszystkie towary na półkach. Z pozoru prosta czynność okazuje się niewyobrażalnie tragicznym doświadczeniem - od momentu w którym wyszedłem na strefę sprzedażową zacząłem słyszeć dziwne głosy... Głosy o wyprzedaży i coś w rodzaju kłótni o karpia. Jakby tego było mało za zamkniętymi drzwiami stały przerażające czarne figury przypominające zombie, które jednak zamiast "brains" jęczą "sales". Tak, świat w NOFC nie wybacza, a zwykły pracownik przypomina tutaj bohatera rodem z filmów akcji, jednak kompletnie nieprzygotowanego do tego zadania. Głównym zadaniem jest podnoszenie pudełek z towarami i wykładanie ich na półkach. Po całym sklepie poruszają się wściekli klienci, którzy szukają pastylek na gardło stojąc w alejce z pastylkami na gardło. To klienci, którzy dają nam limit czasu na znalezienie tego, czego szukają,. W przeciwnym razie zawołają kierownika. Jeśli do tego dojdzie, nasz przełożony rzuci się na nas jak chupacabra, a wyrzucenie z pracy będzie naszym najmniejszym, choć zapewne jednym z ostatnich zmartwień. Do tego wszystkiego dochodzi zagadka zaginionego pracownika sklepu i... naprawdę wciągająca mechanika gwarantująca odprężenie się po pracy. Szczególnie po pracy w markecie.
Zainteresowani produkcją mogą ją sprawdzić za niewielką opłatą na oficjalnej stronie.