Techgame.pl > Gry > Miasta z gier wideo, w których warto spędzić dłuższą chwilę
Gabriela Sicińska
Gabriela Sicińska 19.03.2022 05:18

Miasta z gier wideo, w których warto spędzić dłuższą chwilę

Night City -Arasaka
youtube.com/Cyberpunk 2077/kadr z filmu

Na początek zaznaczę, że miasta, które zostaną wspomniane w dalszej części tekstu, nie będą rankingiem czy listą najładniejszych lub najbardziej realistycznych miejsc. Będą to po prostu nieuszeregowane w żaden sposób lokacje, które zamieszkały w mojej pamięci ze względu na różne aspekty, które wyjaśnię w przypadku każdego z nich.

Warte uwagi miasta z gier wideo

Inspiracją do napisania tego tekstu było oczywiście Night City z Cyberpunka, które jest z jednej strony wyborem oczywistym i sztampowym, a z drugiej koniecznym punktem tego zestawienia. Jednakże najnowsze miasto CD Projektu zostawimy sobie na koniec, a zaczniemy od czegoś znacznie mniej futurystycznego.

Khorinis - Gothic II

Słuchajcie, słuchajcie, mieszkańcy Khorinis… - tę frazę zna chyba każdy, kto poświęcił te kilkadziesiąt godzin swojego życia na zabawę w Gothicu II. Miasto Khorinis jest tam zdecydowanie największym skupiskiem ludzkim. Co w nim wyjątkowego? Klimat oraz tętniące w nim życie. Wytworna szlachta w Górnym Mieście, prowadząca w głąb miasteczka ulica rzemieślników, tawerna w dokach, wiecznie zatłoczone targowisko i kaplica Adanosa, w której dzień w dzień mag Vatras wygłaszał swoje kazania… Niby niewielkie miasteczko portowe, a życia w nim było więcej niż w największych miastach ze Skyrima. Kto bywał w Khorinis, ten wie.

Cytadela - Mass Effect 1-3

Cytadela to dość osobliwe „miasto”, które mocno ewoluowało w ciągu kolejnych odsłon gry. Jest to sztuczny twór usytuowany w Drodze Mlecznej. Gigantyczna stacja, która uznawana była za własność wszystkich ras galaktyki, na której władzę sprawowała Rada Cytadeli, złożona z przedstawicieli różnych ras członkowskich. Mimo że w pierwszej odsłonie Mass Effect mieliśmy udostępniony prawdopodobnie największy obszar Cytadeli, to tak naprawdę rozwinęła ona swoje skrzydła dopiero w trzeciej części trylogii z komandorem Shepardem.

Co jest niezwykłego w tym galaktycznym mieście? Idea jego istnienia. Różnorodność ras. Niesamowite kontrasty takie jak schludne Prezydium, klub Nora Chory w slumsach, obóz uchodźców w trzeciej części sagi, który dobitnie uświadamia nam, że toczy się wojna, czy dzielnica krzykliwych sklepów niczym w Japantown w Night City. Fakt, Cytadela jest zlepkiem mniejszych i większych lokacji, pomiędzy którymi poruszamy się windami, ale mimo wszystko daje to poczucie ogromu tego kosmicznego miasta i pozwala poczuć się „obywatelem galaktyki”.

Wyzima - Wiedźmin 1

Wyzimę możemy odwiedzić w dwóch odsłonach gier z serii stworzonej przez CD Projekt RED. Jako iż w trzeciej części sagi możemy poruszać się jedynie po dawnym pałacu Foltesta, przyjrzymy się jej z perspektywy gry otwierającej przygody Geralta z Rivii. W stolicy Temerii spędzamy wówczas aż trzy z pięciu aktów całej historii, co daje dziesiątki godzin poświęconych na przemierzanie różnych rejonów miasta. 

Początkowo dane jest nam dogłębnie poznać Wyzimę Klasztorną - dzielnicę biedoty, w której przyjdzie nam poznać wszelkie problemy dręczące najmniej zamożnych mieszkańców miasta. Szpital przepełniony ofiarami plagi Katriony, podłe slumsy w okolicy karczmy Miś Kudłacz, dzielnica nieludzi czy miejski cmentarz. W Wyzimie Klasztornej każda uliczka wręcz wykrzykuje do gracza obelgi, skargi na ciężką egzystencję i poczucie porzucenia przez władze miasta. Uderza wszechobecne cwaniactwo i próby przetrwania za wszelką cenę. Bród, smród i ubóstwo, w dodatku genialnie przedstawione.

Zupełnie co innego czeka nas w Wyzimie Handlowej, do której docieramy w trzecim akcie gry. Czyste ulice, schludny rynek, kamienice, banki i spotkania możnych, koniecznie w formie bankietów, podczas których najbardziej błaha rozmowa może mieć ogromne znaczenie polityczne, a my, wraz z Geraltem, musimy lawirować w tym pełnym obłudy i fałszywych uśmiechów towarzystwie.

Ostatni akt udostępnia nam Starą Wyzimę wraz z zamkiem króla Foltesta, jednakże jest ona wówczas ogarnięta wojną i zamieszkami, gdyż miasto stało się areną walki Scoia’tael z Zakonem Płonącej Róży. W związku z tym zwiedzanie ulic nie jest specjalnie pasjonujące - barykady, płonące budowle, walki toczące się na każdym skwerze. Nic przyjemnego i po latach stwierdzam, że był to zdecydowanie najmniej lubiany przeze mnie akt pierwszego Wiedźmina. 

Los Santos - GTA V 

Choć oczywiście legendarne Los Santos pojawiło się w serii Grand Theft Auto już w San Andreas, gdy przemierzaliśmy je jako Carl Johnson, to wówczas stanowiło jedynie około 30% świata gry. W piątej odsłonie kultowej serii Rockstar Games już całość historii dzieje się w Los Santos i jego obrzeżach. Miasto jest ogromne, momentami przytłaczające i bardzo dobrze rodzi sobie ze stwarzaniem iluzji, że jest wiecznie żywe. Mamy świetnie odwzorowane kontrasty takie jak bogata dzielnica z ogromną willą Michaela oraz rodzinne strony Franklina, które przypominają te, w których spędziliśmy większość czasu jako CJ w San Andreas. 

Zresztą wizyta na starym dobrym Grove Street jest jedną z obowiązkowych pozycji podczas gry w GTA V. Niesamowicie przyjemne jest odwiedzenie starych dobrych kątów, które od podszewki poznaliśmy w GTA San Andreas. Oczywiście miasto zostało mocno rozbudowane i zmienione od czasów CJa, jednakże wiele lokacji damy radę rozpoznać bez żadnego problemu.

Powiązane