Signal coraz bardziej popularny. Nawet Elon Musk poleca nowy komunikator
-
Aplikacja Signal świętuje podbój kolejnych rynków
-
Użytkownicy chętnie sięgają po komunikator ograniczający wykorzystywanie prywatnych danych do minimum
-
Signal pozostaje jednak daleko w tyle za rynkowymi gigantami
-
Zastrzyk popularności pretendentowi mógł zagwarantować swoim wpisem Elon Musk
Signal w ostatnim czasie w mediach społecznościowych publikuje kolejne wpisy z cyklu: zobaczcie, co zrobiliście . Temu hasłu towarzyszą flagi państw, w których aplikacja wspięła się na szczyt list popularności elektronicznych sklepów.
Signal rośnie w siłę
W ciągu zaledwie doby pochwalono się takimi osiągnięciami z Niemiec, Austrii, Francji, Szwajcarii, Finlandii, Hongkongu oraz Indii . Nie trzeba chyba dodawać, jak ogromnym rynkiem jest ten ostatni kraj, będąc drugim co do liczby ludności.
Popularność Signala to świetna wiadomość dla zwolenników bezpiecznego komunikatora . Gdyby nie udało mu się przebić do świadomości użytkowników, nie byłoby z niego większego pożytku. Signal oferuje szyfrowaną wymianę wiadomości, w które wgląd ma jedynie nadawca i odbiorca.
Obecnie Signalowi odnotowano nieco ponad 600 tysięcy pobrań w Google App, więc do Messengera wciąż jest przepaść (ponad 76 milionów ściągnięć). Wynik jeszcze bardziej blednie, jeśli spojrzymy na ten, którym może się pochwalić WhatsApp Messenger ( prawie 128 milionów ). Signal bardzo dobrze radzi sobie również w AppStore.
Wiele osób nie zwraca nawet uwagi na kwestie wykorzystania danych, decydując się po prostu na pospolite rozwiązania . Co nam po ceniącym prywatność komunikatorze, jeśli lista kontaktów w nim będzie świeciła pustkami.
Sukces nowego programu wymaga zatem wielkiej migracji całych społeczności, a chyba jesteśmy właśnie tego świadkami . Signal zaczyna trendować, a ludzie przekazują bliskim wieść o jego zaletach, zachęcając do wspólnego przejścia na platformę.
Ostatni krzyk mody w zakresie łączności zarekomendował sam Elon Musk w krótkim, acz treściwym przesłaniu ze swoich mediów społecznościowych : Korzystajcie z Signala . Na samym Twitterze wizjonera śledzą niemal 42 miliony użytkowników, więc zapewne dał do myślenia przynajmniej części z nich, robiąc kapitalną reklamę.
Dane są cennym surowcem, a taki Facebook wraz ze swoim Messengerem są ich prawdziwą kopalnią. Osiągnięta pozycja pozwoliła jednak przesuwać granicę gromadzonych informacji coraz dalej, gdyż odmawiając założenia konta, odcinaliśmy się od potężnego kanału komunikacyjnego.
O zuchwałości Facebooka głośno było w środowisku graczy. Nie chodziło o casualowe produkcje dostępne z poziomu platformy, a granie w wirtualnej rzeczywistości.
Facebook śledzi też każdy ruch użytkowników VR
Konto na Facebooku jest bowiem niezbędne do uruchamiania gogli VR Oculus Quest 2 . Starsze modele (jak Quest, Rift S, Rift, Go, Samsung Gear VR) także żądają logowania przy pierwszym użyciu.
Co ciekawe, producenci utrzymują, iż jedną z zalet jest... dostęp do wszystkich nowych narzędzi związanych z ochroną prywatności i bezpieczeństwem w rzeczywistości wirtualnej. Z drugiej strony w oficjalnych materiałach możemy wyczytać, iż powiązanie konta pozwala na kontrolę uczciwości zachowań użytkowników .
Pośród długiej listy przechowywanych informacji znajdują się: użytkowanie aplikacji VR, lista znajomych, zaproszenia do wydarzeń, imię i nazwisko, metadane z czatów, zdjęcia i inne aktywności, udzielanie w innych produktach Facebooka. Zapewne znacznie trudniej byłoby wskazać coś, co nie jest przez platformę rejestrowane.
Jednocześnie Oculus nie dopuszcza możliwości posługiwania się osobnym kontem z fałszywymi danymi , uznając je za złamanie regulaminu. Jeżeli chcemy być kojarzeni z nickiem, a nie imieniem i nazwiskiem, to jest opcja utworzenia profilu VR na podstawowym koncie.
Najbardziej niepewne korzystania z Oculusa mogą być osoby z radykalnymi, niepopularnymi poglądami. Rażące naruszenie Standardów społeczności może skutkować banem , który odbierze sposobność logowania do VR. Koszt samych gogli to 349 euro.
Artykuły polecane przez redakcję Techgame: