Ile będzie kosztował lot Polaka w kosmos? Astronomiczna kwota

Już w środę oczy całej Polski zwrócą się ku niebu. Dr Sławosz Uznański-Wiśniewski, jako drugi w historii Polak, poleci w przestrzeń kosmiczną. To wydarzenie bez precedensu, które nie tylko zapisze się w historii naszej nauki, ale także kosztowało Polskę fortunę.
Miliony euro za miejsce w kosmosie
Lot dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego nie jest turystycznym kaprysem ani wycieczką na pokaz. To przemyślany i wieloetapowy projekt, będący częścią szerszej misji badawczej IGNIS realizowanej w ramach Axiom Mission 4 (Ax-4). Polak poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną na pokładzie statku Crew Dragon, który zostanie wyniesiony w przestrzeń przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX.
Start zaplanowano z Florydy, a w czasie dwutygodniowej misji nasz astronauta przeprowadzi serię eksperymentów naukowych i technologicznych, kluczowych dla rozwoju polskich rozwiązań w dziedzinie m.in. materiałoznawstwa, biologii kosmicznej i inżynierii medycznej.
Za miejsce na orbicie zapłaciliśmy około 65 milionów euro – to koszt porównywalny z najdroższymi inwestycjami publicznymi w Polsce. Czy to dużo?
Biorąc pod uwagę skalę i prestiż misji, cena mieści się w rynkowych realiach. Dla porównania podobne kontrakty w ramach misji Axiom wykupywały m.in. Arabia Saudyjska i Kanada. Jednak dla polskiego budżetu kosmicznego to olbrzymi wydatek, który ma jednak przynieść konkretne efekty.
Strategiczna inwestycja Polski
Lot Uznańskiego to tylko wierzchołek góry lodowej. Polska w latach 2023–2025 zainwestowała aż 360 milionów euro w rozwój sektora kosmicznego. Poza samą misją przewidziano m.in. budowę własnych satelitów CAMILA, rozbudowę infrastruktury badawczej i podniesienie składki do programów Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Tylko budowa satelitów pochłonęła 85 mln euro, a rozszerzony udział w ESA – 200 mln euro. Te liczby pokazują, że Polska przestaje być biernym obserwatorem i stawia na aktywny udział w tworzeniu europejskiej kosmicznej przyszłości.
Strategia ma na celu nie tylko wzrost prestiżu, ale i realne korzyści ekonomiczne. Inwestując dziś w technologie kosmiczne, Polska liczy na zwrot środków w postaci kontraktów, transferu know-how i tworzenia wysoko wykwalifikowanych miejsc pracy. Kosmos to nie tylko nauka – to również rynek wart setki miliardów euro.
ZOBACZ TAKŻE: Elon Musk uruchamia XChat. Nowy rywal dla Messengera
Bilans inwestycji i kontraktów sektora kosmicznego
Czy inwestycje w kosmos mają sens ekonomiczny? Dane mówią same za siebie. Od 2012 roku, czyli od przystąpienia do ESA, Polska zdobyła ponad 700 projektów kosmicznych o łącznej wartości ponad 320 mln euro. Tylko w 2024 roku polskie firmy i instytuty podpisały 153 kontrakty warte 87 mln euro – niemal jedną trzecią całej wartości z poprzedniej dekady.
Co ważne, zgodnie z zasadą „geograficznego zwrotu”, około 70% składek do ESA powinno wracać do państw członkowskich w formie zleceń dla rodzimych firm. W praktyce średnia zwrotu dla Polski w 2022 roku wyniosła ok. 40%, ale eksperci podkreślają, że udział w prestiżowych misjach takich jak IGNIS może zwiększyć zainteresowanie polskim sektorem kosmicznym i poprawić ten wynik.
Polska gospodarka celuje w orbitę
Obecnie polski sektor kosmiczny tworzy już ponad 400 firm i instytutów, w których pracuje około 15 tysięcy osób. To branża, która rozwija się dynamicznie, korzystając z doświadczeń ESA, partnerstw międzynarodowych i lokalnego potencjału technologicznego. Zwiększające się składki i udział w misjach załogowych to nie tylko prestiż – to także otwarcie drzwi do globalnych rynków.
W tegorocznym budżecie ESA Polska wnosi łącznie 193,4 mln euro, co stanowi 3,8% całości. Według wyliczeń agencji, każde euro zainwestowane w programy kosmiczne może generować do 1,6 euro dla gospodarki.
Dlatego też lot Uznańskiego może stać się symbolem nowej ery dla polskiej nauki i technologii. Sukces misji będzie impulsem nie tylko medialnym, ale i gospodarczym – sygnałem, że Polska już nie patrzy w niebo z zachwytem, ale aktywnie kształtuje jego przyszłość.












