Techgame.pl > Nauka > Tajemnicze sygnały z Antarktydy. NASA wraca z nowym detektorem
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 28.06.2025 15:37

Tajemnicze sygnały z Antarktydy. NASA wraca z nowym detektorem

Antarktyda
Photo by Derek Oyen on Unsplash

To może być jeden z najbardziej intrygujących eksperymentów ostatnich lat. NASA i międzynarodowy zespół badaczy wracają na Antarktydę, aby zbadać nietypowe fale radiowe, których nie sposób wyjaśnić znaną fizyką.

Fale, których nie powinno być. Naukowcy są w kropce

Między 2006 a 2016 rokiem NASA prowadziła na Antarktydzie eksperyment ANITA, który miał rejestrować sygnały powstające po zderzeniu promieni kosmicznych z atmosferą. Niespodziewanie naukowcy natknęli się na dwa anomalne impulsy radiowe, które - według obowiązujących modeli - nie powinny w ogóle dotrzeć na powierzchnię Ziemi. Co zaskakujące, fale zdawały się pochodzić z wnętrza planety i przeniknęły przez tysiące kilometrów skał i lodu.

Fale radiowe, które wykryliśmy prawie dekadę temu, były pod bardzo ostrym kątem, jak 30 stopni poniżej powierzchni lodu - wyjaśniła Stephanie Wissel, współautorka badania i profesor na Pennsylvania State University.

Takie kąty pojawiania się sygnałów są sprzeczne z tym, czego oczekiwano po cząstkach przenikających przez Ziemię.

Historyczny moment dla Polski. Sławosz Uznański-Wiśniewski już w kosmosie

Inne obserwatoria milczą. Co takiego dzieje się na Antarktydzie?

Od czasu odkrycia ANITA wielu naukowców próbowało potwierdzić istnienie podobnych anomalii. Niestety - bezskutecznie. Znane i renomowane ośrodki badawcze, takie jak Pierre Auger Observatory w Argentynie czy IceCube na Antarktydzie, nie wykryły niczego, co przypominałoby niezwykłe sygnały zarejestrowane przez ANITA.

Jeśli anomalne zdarzenia, zbadane przez detektor ANITA, są produkowane przez jakąkolwiek cząstkę przechodzącą przez Ziemię i następnie wywołującą wznoszące się prysznice cząstek, to Auger powinien wykryć ich wiele, a tak się nie stało - podkreślił Justin Vandenbroucke z University of Wisconsin, Madison.

Naukowcy nadal nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, czy to nieznane zjawisko naturalne, błąd pomiaru, czy może wskazówka ku nowej fizyce.

Nowy detektor rusza w grudniu. Czy przyniesie odpowiedzi?

W obliczu braku odpowiedzi, w grudniu nad Antarktydą wystartuje nowy eksperyment: PUEO (Payload for Ultrahigh Energy Observations). To balonowy detektor nowej generacji, który jest dziesięciokrotnie czulszy niż ANITA. Jego zadaniem będzie ponowne zbadanie obszaru, w którym wykryto nietypowe impulsy radiowe. Naukowcy nie wykluczają, że mogą one pochodzić od cząstek elementarnych o zerowym ładunku elektrycznym.

PUEO ma zapewnić większą precyzję, a także możliwość wychwycenia sygnałów, które wcześniej mogły umknąć starszym instrumentom.

Czasami trzeba wrócić do podstaw i naprawdę dowiedzieć się, czym są te rzeczy - podsumowała Wissel. Na pierwsze wyniki eksperymentu przyjdzie poczekać do końca roku.

Naukowcy mają nadzieję na przełom

Naukowcy podchodzą do grudniowej misji z ogromną ostrożnością. Choć nadzieje na przełom są duże, środowisko badaczy nie ukrywa, że wyjaśnienie może okazać się bardziej prozaiczne, niż by się chciało. Z drugiej strony, jeśli PUEO potwierdzi istnienie nietypowych sygnałów, konsekwencje mogą być rewolucyjne dla fizyki cząstek.

Eksperyment może przyczynić się do odkrycia nowych rodzajów cząstek albo zmusić naukowców do przedefiniowania zasad, które dziś uznaje się za podstawowe. Antarktyda, przez wielu uznawana za "laboratorium Ziemi", ponownie może stać się miejscem wielkiego odkrycia.