Techgame.pl > Technologie > Elon Musk buduje porty kosmiczne na morzu. SpaceX przebudowuje dawne platformy wiertnicze
Łukasz Kopciński
Łukasz Kopciński 19.03.2022 05:17

Elon Musk buduje porty kosmiczne na morzu. SpaceX przebudowuje dawne platformy wiertnicze

Morski port kosmiczny SpaceX
youtube.com/ENGINEERING TODAY/kadr z filmu
  • Elon Musk w połowie 2020 roku deklarował chęć budowy portów kosmicznych na wodzie

  • Od tego czasu przytrafiło się kilka podejrzanych zbiegów okoliczności

  • Wykupiono dwie platformy wiertnicze, a nabywcę można powiązać ze SpaceX

  • Wymowne są też nowe nazwy konstrukcji, odpowiadające księżycom Marsa

W styczniu dziennikarze z portalu NASASpaceflight.com przeprowadzili śledztwo, które miało doprowadzić ich do intrygującego odkrycia. Według redaktorów dotarli oni do dowodów na wykupienie przez SpaceX platform wiertniczych, które miałyby posłużyć za miejsce startu rakiet.

Eksploracja kosmosu zamiast morskich głębin

Fotografowie Jack Beyer i Michael Baylor opublikowali garść informacji na temat znaleziska. Najpierw Beyer wpadł na trop, gdy z kosmiczną inicjatywą powiązał platformę wiertniczą, ochrzczoną Deimos. Ta nietypowa nazwa pochodzi od księżyca Marsa.

Beyer połączył to z aktywnością Elona Muska w mediach społecznościowych i ogłoszeniami pracy publikowanymi przez SpaceX. Przedsiębiorstwo poszukiwało między innymi operatorów żurawi, stosowanych na tego typu platformach.

Zawtórował mu kolega po fachu. Baylor potwierdził, że Deimos i Fobos (drugi z naturalnych satelitów Marsa) to platformy zakupione przez SpaceX. Poprzednio nazywane były ENSCO 8500 i ENSCO 8501.

Nabywcą podobnych do siebie platform jest Lone Star Mineral Development LLC. Z tą firmą skojarzono Breta Johnsena, wysoko postawionego członka SpaceX.

Elon Musk pół roku temu na swoim Twitterze napisał, że jego przedsiębiorstwo zajmuje się operacją budowy wodnych portów kosmicznych. Idealną podstawą dla nich byłyby właśnie takie istniejące struktury pokroju obu ENSCO.

Niepokoje wokół SpaceX

W przerwie od startowania rakiet i umieszczania na orbicie kolejnych satelitów Elon Musk poszukuje sposobów na ochronę środowiska. Przed paroma dniami wywołał niemałe poruszenie na Twitterze, ogłaszając nagrodę w wysokości 100 milionów dolarów za podsunięcie pomysłu na skuteczne przechwytywanie dwutlenku węgla z atmosfery.

Złośliwi twierdzą, iż miliarder próbuje jedynie posprzątać własny bałagan, ponieważ kolejne starty rakiet emitują sporo zanieczyszczeń. Osobnym tematem dyskusji jest także negatywny wpływ już rozmieszczonych satelitów.

W momencie zużycia będą spalały się w atmosferze, a docelowo mają być ich dziesiątki tysięcy. Dziesiątki tysięcy satelitów, to również nie najlepsza wiadomość dla badaczy kosmosu, którzy obawiają się znacznego utrudnienia obserwacji nieba.

Niepokoje urosły do tego stopnia, że Viasat, czyli telekomunikacyjny konkurent inicjatywy Starlinka, zgłosił działania Muska do Federalnej Komisji Łączności. Przedsiębiorstwo dwukrotnie w 2020 roku wskazało na wątpliwości związane z wystrzeleniem tak dużej ilości urządzeń.

SpaceX przekonuje, iż ich metody zawsze uwzględniają bezpieczeństwo planety. Choć satelity mogą ulec destrukcji w niskiej atmosferze, to dzięki temu proces będzie znacznie sprawniejszy, aniżeli przy orbitujących dotychczas sprzętach.

Szczytny wydaje się być też cel utworzenia siatki satelitów, bowiem ma ona zapewnić dostęp do internetu w najdalszych zakątkach planety. Tym samym w wielu miejscach sygnał pojawiłby się po raz pierwszy albo został zauważalnie wzmocniony. Wiąże się z tym niestety wysoka cena, a Starlink stanieje, dopiero gdy stanie się powszechnie używany.

Artykuły polecane przez redakcję Techgame:

Powiązane