Jest to kosmiczny obiekt okrążający gwiazdę bądź pozostałości po niej, który ze względu na zachodzące w nim reakcje osiągnął dominację wokół własnej orbity. W odróżnieniu od gwiazd świecących światłem własnym, planety świecą światłem odbitym.
Listopad na północnej półkuli, to okres zbliżającej się zimy. Noce stają się coraz mroźniejsze i dłuższe. Nocne niebo w tym miesiącu przygotowało dla nas kilka atrakcji, między innymi, deszcze meteorytów, dobrze widoczne planety Układu Słonecznego, a wisienką na kosmicznym torcie będzie zaćmienie Księżyca.
Pogoda na Ziemi jest efektem procesów zachodzących w dolnej warstwie atmosfery. Trudno sobie wyobrazić, że miałaby pochodzić z innego źródła. To właśnie dlatego dotąd zakładano, że na innych planetach jest podobnie. Wyniki nowych badań wskazują, że założenie było błędne.
Siódma planeta Układu Słonecznego jest niezwykle osobliwym obiektem, o którym wiemy wyjątkowo mało. Powodów tego stanu jest kilka. Jednym z nich jest fakt, że Uran, jako planetę, odkryto dość późno, gdyż pod koniec XVIII. Choć wcześniej już był obserwowany przez astronomów, został błędnie sklasyfikowany najpierw jako gwiazda, a później - kometa.Uran - niezbadana tajemnicaOstatecznie istnienie Urana jako planety ogłoszono w marcu 1781 roku. Wówczas Uran oficjalnie rozszerzył znane wcześniej granice Układu Słonecznego oraz został pierwszą w historii planetą odkrytą przez teleskop. Niestety od tego czasu tylko raz mieliśmy okazję poznać go bliżej, gdy w 1986 roku sonda Voyager 2 zawędrowała w jego okolice i wykonała pierwsze fotografie tego niezwykłego obiektu.Do Urana Voyager 2 dotarła poniekąd przez przypadek. Początkowo misją sondy było zbadanie Jowisza i Saturna, które w owym czasie znajdowały się w bardzo korzystnym położeniu, umożliwiającym sondzie dokładne zbadanie obu gazowych olbrzymów. Ze względu na bardzo dobre sprawowanie sondy, NASA postanowiła wydłużyć nieco misję Voyager 2 i wysłać ją jeszcze dalej. W efekcie instrument dotarł aż do Neptuna, po drodze mijając niedocenianego wciąż Urana.